środa, 28 września 2011

La tua voce e una musica


@ Henry Darger

Okej, miarka się przebrała. Do wyjazdu został równy tydzień. Sytuacja wydaje się być nieprawdopodobna, gdyż nadal nie mamy zapewnionego dachu nad głową. Starając się tym nie przejmować gromadzę zapasy. Od antyperspirantów, antydepresantów po kartony papierosów. Bo coś trzeba będzie palić podczas wilgotnych nocy na Victoria Station. Skończyłem intensywny kurs języka włoskiego, umiem zaśpiewać Volare, a prowadzącemu urodziło się dziecko o imieniu Laura. Niestety, mimo oczekiwań wobec własnej osoby, nie obrosłem w żadne interesujące refleksje. Nadal nie wiem, dokąd zmierzam oraz kim jestem (A ty, Tomuras już się dowiedziałeś?) i nawet nie próbuje znaleźć odpowiedzi. Może uda mi się to w najbliższy piątek podczas hucznego pożegnania, kiedy to stracę przytomność przed północą.

1 komentarz: