środa, 28 września 2011

La tua voce e una musica


@ Henry Darger

Okej, miarka się przebrała. Do wyjazdu został równy tydzień. Sytuacja wydaje się być nieprawdopodobna, gdyż nadal nie mamy zapewnionego dachu nad głową. Starając się tym nie przejmować gromadzę zapasy. Od antyperspirantów, antydepresantów po kartony papierosów. Bo coś trzeba będzie palić podczas wilgotnych nocy na Victoria Station. Skończyłem intensywny kurs języka włoskiego, umiem zaśpiewać Volare, a prowadzącemu urodziło się dziecko o imieniu Laura. Niestety, mimo oczekiwań wobec własnej osoby, nie obrosłem w żadne interesujące refleksje. Nadal nie wiem, dokąd zmierzam oraz kim jestem (A ty, Tomuras już się dowiedziałeś?) i nawet nie próbuje znaleźć odpowiedzi. Może uda mi się to w najbliższy piątek podczas hucznego pożegnania, kiedy to stracę przytomność przed północą.

poniedziałek, 19 września 2011

Fuoco nel fucoco


@ Jerzy 'Jurry' Zieliński

Zaniedbuję Cię, drogi pamiętniczku, oj zaniedbuję.
Coraz bardziej odczuwam szybko upływający czas, mocniej skrzypią mi kości oraz umarła sąsiadka z mieszkania pode mną. Uratuj mnie jesienny, mały boże. Moi koledzy są już na stancjach w swoich nadmorskich idyllach, a ja co? a ja jem śledzia w musztardzie na śniadanie i nadal nie mamy mieszkania. Dzień za dniem, Korki Thatcher, biegunka myśli. Dziś pewnie znowu zaczniemy lekcję języka makaroniarzy od kolejnego utworu Erosa Ramazzottiego. Pani prowadząca powiedziała, że Eros to fajny gość, wspiera fundacje charytatywne i tak na prawdę nie ma na imię Eros. Natomiast ja nazywam się Brutto i dziękuję Państwu za uwagę.

wtorek, 13 września 2011

Grazie per la riposta


@ Dino Buzzati

Nerwowe czekanie na mejla bywa bardziej frustrujące od czekania na spóźnionych znajomych na mrozie pod Beverly Hills. Chciałbym złożyć serdeczne gratulacje biurze wymiany międzynarodowej przy ASP w Krakowie za tempo odpowiedzi. Odpisanie na maila zajęło pracownikom symboliczne 21 dni. Hajfajf. Klasą można też nazwać uwidocznioną listę mailingową zainteresowanych wyjazdem na zachód. Studenci ASP są naprawdę kreatywni. Fantazja w nazewnictwie adresów e-mailowych na wysokości wczesnego gimnazjum. corkaczarownicy? marakuja007? sweetbuny? Doprawdy przewodnik po internecie, Bravo, wydawnictwo Bauer, rok 2000. W ramach puenty podzielę się nurtującą mnie od rana poważną zagwozdką: co się dzieje z Dawidem Bratko?

niedziela, 11 września 2011

Mi chiamo Damiano senza la o



@ Francesco Clemente

Justin Bieber planuje w wieku 25 lat zostać żonatym facetem, gotowym na dzieci. A ty? A ja nie. Odrabiam zadanie domowe na kolejną lekcję języka włoskiego i zastanawiam się, czy ten intensywny kurs prowadzony przez sympatycznego Stefano, pozwoli mi się dogadać z jakimś autochtonem modowej metropolii. Czy poznam jakąś miłą włoszkę, która zaprowadzi mnie na łono swojej licznej rodziny? Będziemy siedzieć przy wielkim stole z miskami pełnymi kluch i wszyscy będą się tak strasznie wydzierać, a mnie będą wmuszać jedzenie, bo taka chudzinka z Polski? Wątpię. Znając swój brak umiejętności językowych, jedyny certyfikat, jaki mógłbym sobie wyrobić, to CPE w International Body language.

Pozdrawiam,
Carrie Bradshaw

italo disco


@ Matt Furie

Do wyjazdu zostały podobno trzy tygodnie i trzy dni. Nie mamy mieszkania, mamy doła i za mało euro na miesiąc. Unio Europejska, ty kurwo. Jedyne na co mam ochotę z zestawu planowania podróży, to wybór płyt, jakie skopiuje sobie na specjalnie zakupioną karykaturę komputera, czytaj: netbuk. Będzie jesień, więc klasyka zmienności nastroju i pielęgnowania zwały epickimi płytami od których boli głowa i robi się jeszcze gorzej.

Smashing Pumpkins - Mellon Colie and The Infinite Sadness
28 razy Billy Corgan drze mordę przy za głośnych gitarach. Nic tak nie męczy.

Dif Juz - Extractions
Niebezpieczne pogranicza post-rocka. Zawsze na kacu, zaskakujące efekty dźwiękowe + dreszcze i niepokoje = najgorzej/najlepiej

The Durutti Column - LC
Coś mi się podziało w głowie, że dół to plumkające gitary, jakaś tam wirtuozeria i spontaniczne zmiany tempa.

Badly Drawn Boy - About a Boy, Soundtrack
Bo nie zawsze będzie smutno (jasne). Przy tej płycie będę malować oczy przed wyjściem na imprezy braci studenckiej Erasmus, gdzie pije się wódkę z prezerwatyw.

The Brian Jonestown Massacre - Bravery, Repetition and Noise
O kurwa, jak ja tej płyty będę słuchać. Do tańca i do różańca. Do wina, piwa i wódki Tesco.

Wild Nothing - Gemini
Pocztówka dźwiękowa z jesiennych podróży z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji w Krakowie.

Max Richter - Memoryhouse
Oj, pojechałem. Najwyższa w hierarchii zwałowych płyt. Wyższy poziom załamania nerwowego, samotne picie, samotność w sieci, samotność w Mediolanie.

Nie chcę mi się więcej wybierać, gdyż zrobiło mi się smutno. Wiadomo, że skopiuję cała bibliotekę Itunes i komputerek będzie włączać się 20 minut.

sobota, 10 września 2011

żenujący żart

Tak właśnie czasami nazywam w myślach wyjazd do Mediolanu. Może warto w końcu stać się poważnym człowiekiem i przestać zartować.