niedziela, 18 grudnia 2011

Fervex > Freschello


@ Psychic TV


Dobry wieczór,

No i stało się. Nadszedł ten moment, kiedy Fervex zastąpił wino. Tak, rozchorowałem się i mam odparzony nos, który zapewne jutro doprowadzi mnie do śmierci na pokładzie samolotu relacji Mediolan – Kraków. Ale, Mama I’m coming home! Upycham te dary przemysłu upominkowego i myślę o nadkwasocie świątecznych spotkań przy stole. Wujek Tadeusz znów spyta na jakim jestem roku studiów i czy fajne dupeczki na Akademii. A w ogóle, to Mediolan jest spoko gość. Los się do mnie uśmiechnął i wskazał drogę na zacną wystawę włoskiej transawangardy. Francesco Clemente love tysiąc sto! Z takich życiowych doświadczeń, co hartują charakter i grubo ciosają baby face, to włoskie strajki jednak nie są mitologią. Ta chwila, kiedy zimno i ciemno, a komunikacja miejska sztuką performatywną, pokazuje Ci dupę i kiwa paluszkiem w rytm dźwięcznych słów: do domu dziś z buta, kochanie. Jesteśmy już chyba znani na dzielni. Zmakaronizowani Turcy w Donner kebab spasibą dziękują za skorzystanie z ich usług gastronomicznych, ciemnoskóry król pizzy z pizzerni Zara pyta nas o zdrowie, natomiast królowa antypatii z piekarni nadal nie odpowiada na podstawowe formy grzecznościowe. Zostaliśmy ostatnimi Polakami w mieście witryn sklepowych. Jutro padnie ostatni bastion. Ferie w Polsce oraz tymczasowa utrata słuchu w Ryanairze. Życia nie oszukam i zdaję sobie sprawę, że rok się kończy. Czas na bilans, czas na podsumowań czar. Ale to już w swojej nowohuckiej komnacie. Dobranoc, testamentu nie sporządziłem.

Tomek Sawyer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz